czwartek, 31 maja 2012


Wakeboarding: Połączenie dyscyplin

Autorem artykułu jest Katarzyna Sowa


Wakeboarding, sport, na punkcie którego oszalał ostatnio świat, powstał z połączenia trzech dyscyplin: surfingu, snowboardingu i nart wodnych. Istota wakeboardingu leży w umiejętnym utrzymywaniu się na powierzchni wody na specjalnej desce wakeboardingowej, trzymając się jednocześnie liny przyczepionej do łodzi lub wyciągu.  

Prędkość, z jaką płynie łódź, może zależeć od wielu czynników, jak na przykład pora roku czy choćby model łodzi.
Historia wakeboardingu rozpoczęła się już wiele lat temu, choć w początkowej fazie trudno było jeszcze nazwać ją sportem. Jeszcze przed latami 80. ubiegłego stulecia pojawiały się doniesienia o mieszkańcach plaż i surferach, którzy dla zabawy przywiązywali się liną do rufy łodzi i pływali w ten osobliwy sposób. Prawdziwą rewolucję przyniósł dopiero rok 1985, kiedy Tony Finn, mało wówczas znany surfer z San Diego, stworzył Skurfer – hybrydę nart wodnych i deski surfingowej. Przyrząd wyglądał jak niewielka deska do surfingu i w założeniu miał być ciągnięty za łodzią. Osoba, która płynęła na tej desce ( z ang. Rider), podążała w ślad za łodzią, a sam Rider mógł zajmować dowolną pozycję na desce, bo wówczas jeszcze nie była wyposażona w wiązania.
To zmieniło się w 1985, kiedy deski zostały wyposażone wreszcie w paski utrzymujące stopy w jednej pozycji. Ciekawostką może być fakt, że na pomysł usprawnienia deski wakeboardingowej w ten sposób wpadły, niezależnie od siebie, dwie osoby: wspomniany już wcześniej Finn oraz Jimmy Redmon.
W miarę jak sport rozwijał się i zyskiwał na popularności, deski również zyskiwały nowe cechy i bardziej optymalne kształty, by wreszcie, w 1993 osiągnąć kształt ostateczny: symetryczny, z dwoma identycznymi końcami. W 2000 profesjonalny wakeboarding zyskał nowe oblicze: do standardowych już elementów wykorzystywanych m.in. w konkursach i mistrzostwach wakeboardingowych, dodano różne rodzaje zjazdów, a także skocznie, które upodabniają trasę przejazdu do toru, który można przygotować na ulicy. Obecnie najważniejszymi wydarzeniami sportowymi dla profesjonalnych Riderów są Pro Wakeboard Tour, Vans Triple Crown of Wakeboarding i Mistrzostwa Świata w Wakeboardzie.

---

Wakeboarding z Eh School

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl polecam zarabianie na http://biznesmails.com/pages/index.php?refid=andrzejb3

środa, 30 maja 2012


Sztuki walki

Autorem artykułu jest Kamil Józefiak


Chcesz czuć sie bezpieczniej? Na jaką sztukę, a może system walki się zdecydować? Jak wybrać? Czym się kierować przy wyborze? Na takie i podobne pytania muszą sobie odpowiedzieć  potencjali adepci sztuk walki.

Jaką sztukę walki wybrać? Sztukę czy może system? Wybór na dzień dzisiejszy jest ogromny. Sugerując się tym co dzisiaj najpopularniejsze należałoby wybierać między Krav Magą, MMA, Shootwrestlingiem, Vale Tudo, BJJ. Ale co zrobić jeśli nasza wiedza na ten temat pochodzi  głównie z telewizji. Najepszym sposobem wydaje sie połączenie kilku styli. Jeśli jest na to czas i chęci proponuję zapisać się do kilku sekcji. Z biegiem czasu odkryjemy co tak naprawdę najbardziej nam pasuje. Czy typowa stójka, a może stójka + parter, a może sam parter. Wolimy uderzać, kopać ,a  może preferujemy style chwytane  lub połączenie obu wersji . Jeśli nie spróbujemy paru rzeczy to możemy się zniechęcić, patrząc jak wszyscy wokół robia postępy a my się męczymy. Jest jeszcze jedno dość istotne kryterium wyboru. Mianowicie jak szybko chcemy widzieć jakieś efekty i czy zależy nam na typowej samoobronie czy może ma to być, w pewnym sensie oczywiście , sposób na życie. Jeśli stawiamy na samoobronę to najlepiej wybrać kurs samoobrony, Krav Magę lub  boks. Najszybciej nauczymy się tam podstaw i odpowiednich odruchów. Szukając sposobu na życie sugeruję  wybór między tradycyjnymi sztukami walki karate, aikido, judo itp. Z biegiem czasu i one nauczą odpowiednich zachowań i pomogą w samoobronie. Stanowia one także bardzo dobre uzupełnienie dla MMA czy też Vale Tudo. Nie przez przypadek są to mieszane style walki. Dla mnie najważniejsze to znaleźć to w czym będziemy czuć się najlepiej. Osobiście próbowałem kilku rzeczy i na dzień dzisiejszy znalazłem właśnie to co najbardziej mi odpowiada.  Gorąco namawiam wszystkich do ruszenia się z fotela.

---

autor : Kamil Józefiak  - Jozi

Wszystkich chcących podzielić się swoimi przemyśleniami , pasjami zapraszam na moją nowo powstałą stronę www.manie.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl polecam zarabianie na http://biznesmails.com/pages/index.php?refid=andrzejb3

Ekstremalne wyzwania

Autorem artykułu jest Daniel


Kitesurfing to w uproszczeniu pływanie na desce przy użyciu latawca. W ten sposób jesteśmy w stanie wykonywać przeróżne efektowne elementy na wodzie i ponad nią. Dyscyplina ta dostarcza wielu niezapomnianych wrażeń.

Co prawda wymaga od nas pewnych niezbędnych umiejętności technicznych, ale jeśli ktoś się zakocha w tym sporcie, to podoła każdemu zadaniu. Rozpoczynając swoją przygodę z kitesurfingiem, warto pierwsze kroki skierować do doświadczonego instruktora bądź liczącej się szkoły, aby nauczyć się podstaw tego sportu. Zachowanie równowagi na desce i wyczucie latawca, a raczej panowanie nad nim, to najistotniejsze części szkolenia dla początkującego kitesurfera.

m

Istnieje kilka stylów uprawiania tej dziedziny sportu, a mianowicie:

- Freeride (najprostsza forma pływania + łatwe ewolucje),
- Freestyle (bardziej zaawansowana forma ze skomplikowanymi ewolucjami),
- Riding (to w wolnym tłumaczeniu „jazda na fali”).

Jeśli chodzi o sprzęt stosowany w kitesurfingu, to wyróżnić należy deski i latawce, które są odpowiednio dopasowywane do stylu i predyspozycji danej osoby. Deski zaopatrzone są w tzw. footstrapy, które mocują stopy i dają tym samym większe poczucie bezpieczeństwa. Natomiast latawce to sprawa bardziej skomplikowana. Powszechnie znane i stosowane są dwa rodzaje latawców: dmuchane oraz komorowe. Sam latawiec jest połączony z drążkiem sterującym i trapezem biodrowym za pomocą linek, których ilość jest zróżnicowana względem umiejętności. Na przykład: osobom początkującym poleca się latawce dwulinkowe o mniejszej powierzchni - do 3 metrów. Trzeba pamiętać, że im większa powierzchnia, tym frajda wzrasta, ale za to  staje się bardziej nieprzewidywalna  i  ekstremalna.

Kitesurfing to doskonały sport dla każdego, przynosi wiele radości i nigdy się nie nudzi. Ale uprawiając ten sport nie możemy zapominać o najważniejszym aspekcie, o bezpieczeństwie swoim i osób będących w naszym otoczeniu. Musimy wiedzieć, że: jeśli zaczynamy naukę, to zawsze pod okiem instruktora, nie wchodzimy do wody, kiedy pogoda jest niesprzyjająca, musimy mieć co najmniej 100 metrów przestrzeni wokół siebie, unikać miejsc skalistych, stosować się do regulaminów i wytycznych akwenu na którym zamierzamy pływać.

Zawsze sprawdzajmy sprzęt przed przystąpieniem do działania i nie wstydźmy się stosować dodatkowych ochraniaczy - one naprawdę łagodzą konsekwencje wypadków. Zdrowy rozsądek to gwarancja udanej i pewnej zabawy na lata.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl polecam zarabianie na http://biznesmails.com/pages/index.php?refid=andrzejb3

Kręgle, czyli sport dla każdego

Autorem artykułu jest papaj


Gra w kręgle, zwana przez znawców fachowo kręglarstwem, jest jedną z tych dyscyplin sportu, które wykorzystują specjalne kule do gry. Posiadają dwa lub więcej miejsc na palce, aby móc uchwycić ją przed wykonywanym rzutem. Zadaniem gracza jest zbicie dziesięciu kręgli, najlepiej za pierwszym podejściem. 

KręgleJest to gra, w którą z powodzeniem mogą grać wszyscy, nie tylko dorośli i studenci, ale także młodsze dzieci. Ostatnio kręgle stały się bardzo popularnym sportem oraz miłym sposobem na spędzanie wolnego czasu z rodziną i znajomymi. W kręgielni można również urządzać imprezy firmowe, podczas których odbędą się turnieje gry w kręgle między pracownikami.

Krótka historia

Prawdopodobnie początki gry w kręgle sięgają już starożytności, a miejscem odnalezienia jej pierwocin jest Egipt. Jednak dopiero w Europie w czasach średniowiecza zdobyły prawdziwe uznanie i wtedy po raz pierwszy ustalono też zasady tej rozrywki. Najpierw miała charakter zabawy, a później odkryła swoje hazardowe oblicze, dlatego gra w kręgle została zakazana w wielu miejscach. Z Europy kręglarstwo przeniosło się do Ameryki w XVII wieku, dzięki procesowi kolonizacji. Od XVIII wieku zaczęły istnieć stowarzyszenia miłośników gry w kręgle, takie jak Narodowy Związek Kręglarstwa w Nowym Jorku, działający od 1875 roku.

Bowling

To jeden z najpopularniejszych gatunków gry w kręgle na całym świecie, ponieważ kręgle klasyczne przyjęły się wyłącznie w Europie. Różnica pomiędzy tymi rodzajami odmiany gry polega na tym, iż w ostatniej z nich ustawia się dziewięć kręgli. Natomiast w bowlingu rozstawia się dziesięć kręgli w trójkąt, które gracz ma strącić jak najszybciej, najlepiej w pierwszej z dziesięciu rund. Pierwsze Mistrzostwa Świata w tej dyscyplinie rozegrano w 1954 roku.

---

Kręgle Płock

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 29 maja 2012


Najlepsi piłkarze świata

Autorem artykułu jest Krzysztof Borowik


Wybitnych futbolistów w historii piłki nożnej było wielu, jednak w subiektywny sposób postaram się wymienić ścisłą czołówkę tych najlepszych, którzy swoimi akcjami porywali tłumy i stali się bożyszczami kibiców.

Patrząc na zestawienie piłkarzy nagrodzonych „Złotą Piłką”, niektórzy mogą być nieco zmieszani i zdziwieni moim wyborem, bo na liście nie znajdzie się kilku wybitnych graczy, głównie z Niemiec. Dlaczego? Odpowiedź jest jedna, byli znakomitymi piłkarzami, ale jak chce skupić się na wirtuozach piłki, na futbolistach z „Boskim błyskiem”. Niestety obrońcy z góry odpadają, bo reprezentują inny futbol i inne cechy niż te, którymi ludzie się zachwycają i będą zachwycać. Kolejność jest przypadkowa.

1. PelePele i Garrincha

Bez niego nie ma mowy o rankingach na najwybitniejszego wirtuoza futbolu. Poza tym, że zdobył trzy Mistrzostwa Świata, to grał w sposób bajeczny i finezyjny. Technika, poruszanie się z piłką to była czysta poezja. Nie trzeba dużo pisać, po prostu „Król futbolu”.

2. Garrincha

Niektórzy twierdzą, że piłkarz ten, gdyby potrafił się dobrze prowadzić, sławą i talentem przyćmiłby samego Pelego. Skłonność Garrinchy do alkoholu spowodowała, że jego kariera w pewnym momencie zeszła na złe tory. Ale i tak dwa razy był Mistrzem Świata, a miano „króla dryblingi” należy na niego. Garrincha kochał drybling i ośmieszanie rywali, robił to nawet wtedy, kiedy nie musiał. Jego problemem było to, że piłka nożna stała się poważną grą, a on nadal bawił jakby to była gra na podwórku.

3. Alfredo Di Stefano 

To właśnie pod jego wodzą Real Madryt stał się potęgą jakich mało. Poprowadził on do zdobycia przez ten klub pięciu Pucharów Europy pod rząd. Był rekordzistą ligi pod względem zdobytych bramek, na boisku był prawdziwym wodzem i dyrygentem, prezentował nienaganną technikę, a do tego miał nos do strzelania bramek jak mało kto.

4. Eusebio Eusebio

Słynny gracz Benfici, z którą osiągnął mnóstwo sukcesów, Eusebio to był taki europejski Pele. Był szybki, zwinny i oczywiście znakomicie wyszkolony technicznie. Nazywany „Czarną Panterą”, urodził w Mozambiku. O jego talencie i umiejętnościach niech poświadczy rekord w Benfice: na 313 meczy, strzelił 319 goli, co jest ewenementem na skalę światową.

5. George Best

Kolejny piłkarz, któremu karierę pokrzyżowały używki. Był Irlandczykiem, a grał jakby był południowcem. Niesamowita technika i balans ciałem, czarował na boisku… miał „to coś”. Nawet Pele swego czasu nazwał go najbardziej utalentowanym piłkarze w historii. Na szczycie był krótko, ale szczyt ten był bardzo wysoki.

6. Johan Cruyff Johan Cruyyf

Holenderski wirtuoz, z Ajaxem i reprezentacją Holandii zdobył prawie wszystko. Płynność poruszania się, znakomita technika, lekkość gry, to wszystko charakteryzowało Cruyffa. Był szybki, znakomicie uderzał z dystansu, dryblował, podawał - piłkarz doskonały, zdecydowanie najlepszy w historii Holandii, ba, zdaniem wielu najlepszy piłkarz europejski.

7. Michel Platini

Platini łączył w sobie cechy znakomitego pomocnika i napastnika. Potrafił rozegrać piłkę by za chwilę strzelić bramkę, w czym miał wielki talent. Słynął również z fantastycznego wykonywania rzutów wolnych i uderzeń z dystansu (w tym aspekcie jeden z Maradona i Platininajlepszych). Potrafił w efektowny sposób ograć paru zawodników i co ważne robił w klubie i w reprezentacji. Na jego koncie są trzy „Złote Piłki” pod rząd!

8. Maradona

Wszyscy się kłócą kto by lepszy Pele czy Maradona, Pele więcej osiągnął, lecz Maradona grał w Europie, a tu jest o wiele trudniej. Poprowadził przeciętny klub do największych sukcesów krajowych i międzynarodowych. No i to do niego należy bodaj najsłynniejszy i zarazem najpiękniejszy gol w historii MŚ, kiedy to z piłką przebiegł pół boiska mijając kilku rywali. Maradona to bajeczna technika, szybkość i drybling. Tacy rodzą się bardzo rzadko.

9. Zinedine Zidane

Połączenie profesorskiego stylu gry z lekkością, doskonałą techniką, skutecznością i mistrzowskim rozgrywaniem gry. Zinedine Zidane potrafił łączyć efektowną i efektywną grę. Nie miał słabych punktów, czasami wydawało się, że rywali mijał od niechcenia. Niemal zawsze doskonały. Poprowadził rezprezntację Francji do pierwszego w historii dubletu - MŚ i ME jedno po drugim.

10. Ronaldo

Jeden z najskuteczniejszych napastników w historii, ale tych było sporo (jak pominięty van Basten). To, co w szczycie formy Ronaldo i Ronaldinhopotrafił zrobić Brazylijczyk, mogło zadziwiać samego Maradonę. Ronaldo to pierwsze połączenie tak dużej szybkości i dynamiki z techniką. Finezja, drybling, sztuczki techniczne, a do tego skuteczność. W 1996 r. nazwany największym brazylijskim talentem od czasów Pelego!

11. Ronaldinho

Mistrz efekciarstwa, dryblingów i sztuczek technicznych, czyli to co kibice kochają najbardziej. Taki Garrincha obecnych czasów. Ronaldinho z gry robił widowisko i rozrywkę, nawet w ważnych meczach nie odkładał swojej filozofii... filozofii czerpania radości z gry. Co ważne strzelał przepiękne gole i słynął z przepięknych asyst. Gwiazda, która świeciła jaśniej od wielu innych, ale i zgasła szybciej od innych.

12. Lionel Messi Lionel Messi

Żaden inny piłkarz w historii nie prowadzi tak piłki jak Messi. Wydaje się, że futbolówka jest przywiązania do jego nogi. Minięcie dwóch czy trzech rywali to dla niego chleb powszedni. Dokładnością lewej nogi mógłby się podpisać. No i najważniejsze, strzela bramkę za bramką po pięknych akcjach. Nie jest wielką sztuką być skutecznym napastnikiem, ale pięknie grającym i skutecznym, już tak. Być może jak osiągnie coś poważnego z reprezentacją będzie stawiony na równi z Maradoną, zdaniem „Boskiego Diego” Messi już jest lepszy od niego

---

Najlepsi Piłkarze w Historii

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Motywacja do biegania

Autorem artykułu jest Maciej Sasin


Tak się złożyło, że niegdyś zacząłem systematycznie biegać... a że jestem z natury introwertykiem, a zawodu trenerem w biznesie, zacząłem analizować swoją drogę do wypracowania sobie systematycznego nawyku uprawiania sportu i radzenia sobie z trudnościami pojawiającymi się w trakcie. Oto zapis moich przemyśleń.

Zaczęło się od chęci poprawy samopoczucia po zimowym spadku energii i ogólnym przemęczeniu. W głowie słyszałem słowa: „ćwicz 30 minut, co drugi dzień” – ktoś kiedyś powiedział, że to wystarczy, aby zachować równowagę psycho-fizyczną i zdrowie. Myślałem: „czemu nie, dam radę”. Czułem, że kiedy będę ćwiczył systematycznie, będę miał nie tylko dobre samopoczucie, ale też lepszy stosunek do samego siebie.

Zawsze podziwiałem biegaczy, którzy niezależnie od tego, jaka jest pogoda: zimno, ciepło, deszczowo, zakładali buty i biegali... Tęskniłem za czasami, kiedy sport był bardzo ważną częścią mojego życia. Od dawna miałem przekonanie, że powinno się uprawiać jakiś sport, że jest to ważne, żeby być aktywnym. Wiązało się z innym przekonaniem które mam: „w młodości, myśl o starości”. Wszystko to sprawiło, że zacząłem intensywnie myśleć o bieganiu.

Co mnie motywowało? Bycie w zgodzie ze sobą (tym z przeszłości), wartości i przekonania (zdrowie, dobre samopoczucie), odniesienie do innych ludzi, którzy osiągali sukces w sporcie. Motywujące było udowodnienie sobie, że stać mnie na regularne uprawianie sportu.

Zanim zacząłem biegać, miałem opory, takie jak każdy: dzisiaj nie bo.................... (tu możesz wpisać każdy argument za tym, żeby nie ruszać się z domu), ja myślałem, że jestem zbyt zmęczony... W końcu wyszedłem i zacząłem biec. Pierwszy kryzys pojawił się po 200 metrach. Co ja tutaj robię? Jaką ja mam słabą kondycję? Chcę już wracać! No nic, dobiegłem do kilometra, zrobiłem w międzyczasie dwie przerwy, nawet nie chciałem mierzyć pulsu. Jakoś wróciłem do domu, a w międzyczasie poczułem przypływ pozytywnych emocji. Wow: biegam i przeżyłem. Zacząłem się uśmiechać, a to uczucie jeszcze się pogłębiło. Zmęczenie mieszało się ze szczęściem.

Co mnie motywowało? Z pewnością poczucie własnej słabości: Jak to? po 200 metrach mam zadyszkę? Najbardziej jednak, pierwsze sukcesy i satysfakcja z poprawy samopoczucia.

Na drugi dzień ledwo mogłem się ruszyć, a podobno na trzeci dzień miało być jeszcze gorzej... i było. Dwa dni po pierwszym biegu moje mięśnie były zakwaszone, a każdy ruch powodował ból. Nic, pomyślałem, nie biegam. Nie pobiegłem. Pomyślałem: po co mi to wszystko? To nie dla mnie. Wtedy byłem bliski rezygnacji.

Co mnie demotywowało? Ból mięśni, nóg, stawów, itd. Wpadłem w pułapkę, skoro raz mi nie wyszło, to widocznie się nie uda, nie mam zdolności i możliwości.

Za dwa dni obudziły się we mnie wyrzuty sumienia. Myślałem, że znowu nie jestem konsekwentny. Wracałem z pracy i byłem mocno zmęczony, ale postanowiłem, że wybiegnę. Zakwasy puściły już prawie całkowicie, więc pobiegłem.

Co mnie zmotywowało? Postawione cele, chęć bycia konsekwentnym wobec siebie. Opowiadałem też kilku osobom o tym, że biegam i chciałem być wobec nich konsekwentny.

Podobna sytuacja powielała się przez następne tygodnie, ale biegałem mniej lub bardziej systematycznie (co drugi, trzeci dzień). W trakcie okazało się, że zakwasy minęły, a efekty zaczęły się pojawiać. Poprawiło się samopoczucie, lepiej mi się spało i wstawało, zacząłem mieć dobry humor (byłem mniej drażliwy), a przede wszystkim byłem z siebie dumny:)

Co mnie motywowało? Poprawa wizerunku, uczucie dumy, poprawa samopoczucia: czyli osiąganie zamierzonych celów.

Oto jakie strategie stosowałem, aby bieganie stało się przyjemnością.

Zacznę od tego, że kiedy myślałem o tym, że mam pobiegać, wyobrażałem sobie tą chwile, w których czuję największą satysfakcję z biegu i pojawia się uśmiech na mojej twarzy. Dzięki temu koncentrowałem się na pozytywach, które motywowały.

W trakcie biegu wyznaczałem sobie małe cele do przebiegnięcia: do drzewa, do skrzyżowania, do rozwidlenia.

Co jakiś czas podnosiłem sobie poprzeczkę, dobiegając dalej, szybciej lub robiąc mniej przerw.

Opowiadałem znajomym o tym, że biegam i mówiłem, że będę to robił cyklicznie. W ten sposób zaangażowałem innych do motywowania siebie. W jaki sposób? Kiedy mówi się publicznie o tym, co chce się osiągnąć, istnieje większe prawdopodobieństwo, że to się osiągnie. Działa tu efekt potrzeby bycia konsekwentnym.

Z czasem zainwestowałem w sprzęt do biegu, co sprawiło, że poczułem się większym profesjonalistą, a było to dla mnie swego rodzaju nagrodą (obiecałem sobie kupić sprzęt, jak będę wytrwały).

Kiedy zacząłem biegać dłużej, zacząłem słuchać ulubionej muzyki w trakcie, co pozwoliło mi robić dwie przyjemne rzeczy naraz (rytm wyznaczał tempo biegu, dzięki czemu wpadałem w relaksujący trans).

W dniach kiedy było naprawdę gorąco i duszno, zacząłem biegać z napojem izotonicznym. Miał on naprawdę dobry smak, a kiedy mocno się zmęczyłem, cieszyłem się jego kojącą siłą.

Po biegu miałem wielką ochotę na szklankę piwa, (którą zalecają specjaliści), ma ono wtedy niesamowity smak, polecam każdemu:)

Po pewnym czasie zacząłem myśleć o kolejnych celach: półmaraton, maraton, chociaż na początku nawet o nich nie myślałem. Przypomniałem sobie, że ambitne cele motywują i że warto mieć marzenia.

Pewnego razu umówiłem się z kolegą na wspólne bieganie. Wtedy poczułem pierwszy raz, że mam dużo większy potencjał niż mi się wydawało. Ja biegałem około 6 km, a on 8 km. Przebiegłem z nim 8 km, co udowodniło mi, że już teraz stać mnie na więcej i mogę zwiększyć czas i długość biegu. Warto biegać z kimś, z kim można wymienić doświadczenia.

Na innym treningu przekonałem się o tym, jaki silny wpływ na wyniki mogą mieć inni ludzie, a precyzyjniej kobiety:) W trakcie biegu towarzyszyła mi moja narzeczona, która jechała obok na rowerze. Okazało się, że jadąc obok mnie dobiegłem na miejsce o10% czasu szybciej...

Na początkowym etapie biegania zacząłem biegać ze znajomymi z osiedla. Byli w lepszej formie ode mnie. Zostawałem trochę z tyłu, lecz nie zrażałem się tym. Uważałem, że ich tempo jest nie dla mnie i chociaż kusiło mnie, aby im dorównać, nie robiłem tego. Uznałem, że muszę podążać za potrzebami i możliwościami swego ciała. Byli jednak motywacją dla mnie i punktem odniesienia do poprawy kondycji.

W sytuacjach, w których w trakcie biegu czułem duże zmęczenie, stosowałem technikę NLP „jak gdyby” - tzn. przywoływałem stan, w jakim dopiero zaczynałem bieg, bez zmęczenia. Naprawdę działało odświeżająco.

Zdarzały się także momenty, kiedy nie chciało mi się biegać: myślałem wtedy, że pobiegam krócej... i właśnie wtedy uruchamiałem dialog wewnętrzny: nie oszukuj siebie, wykonaj trening do końca!

Podsumowanie:

Oto praktyka auto-motywowania, która doprowadziła mnie do celu, jakim było wyrobienie sobie nawyku systematycznego uprawiania sportu. Bieganie jest teraz dla mnie bardzo ważne. Daje poczucie konsekwencji, bycia w w zgodzie ze sobą, a przede wszystkim, pozwala lepiej radzić sobie ze stresem. Wyzwala pokłady pozytywnego myślenia, poprawia nastrój. Dzięki niemu poznałem także siebie, potrzeby swojego ciała oraz strategie motywacyjne, którymi się kieruję. Staram się wykorzystywać te strategie w innych obszarach życia. Życzę każdemu, aby odnalazł swoją drogę do realizacji swoich celów i osiągania równowagi wewnętrznej, poprzez systematyczną aktywność fizyczną, zgodną z jego predyspozycjami. Naprawdę warto!

Artykuł pochodzi ze strony:

http://www.ark-doradztwo.pl/pl/czytelnia/o_rozwoju_osobistym/128.html

---

Maciej Sasin
Mistrz Praktyk NLP 
trener w biznesie i rozwoju osobistym
www.ark-doradztwo.pl


 

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 28 maja 2012


Trening na masę to też trening dla umysłu

Autorem artykułu jest Karol Kordziński


O tym jak panować nad swoim umysłem podczas treningu na masę. Jak sprawić, że to głowa wyciska z ciebie największe osiągnięcia. O motywacji i walce z własnym sobą.  

Pierwsze co musisz zrozumieć to to, że twoje ciało i umysł to jedność. Te dwie rzeczy to tandem. Znasz znak Yin i Yang? Teraz to właśnie powinny być dla ciebie twój umysł i ciało. Nie ma podziału, nie ma separacji dla tych dwóch sił. 

Jeżeli myślałeś, że znajdziesz tu jakiś magiczny program na trening na masę to się rozczarujesz. Takich treningów znajdziesz masę na innych blogach kulturystycznych. W tym artykule skupimy się na twojej głowie. Na twoich myślach i umyśle. Zanim zaadoptujesz jakikolwiek trening dla siebie poprowadzę cię jak wykorzystywać największą siłę - to co siedzi w twoim umyśle.

Pomogę ci to rozwinąć i jak najlepiej używać. Zanim cokolwiek zaczniesz robić, pomyśl o swoich celach. Co chcesz osiągnąć. 
To ty zawładnij swoim umysłem czyli dyscyplina i skupienie. 

Myśl cały czas o celu.

Jeżeli interesuje cię przybranie masy w treningu na masę to skup się tylko na tym. Nie rozpraszaj się. Wymaga to samodyscypliny. Nie ma ustępstw. Rządź sobą i myśl tylko o tym co sam sobie postanowiłeś. Poza celem musisz wiedzieć jaką drogą do niego dojdziesz. Trzymaj się tylko tej drogi. Tylko ona da ci największe przyrosty. Tylko dyscyplina w trwaniu w swoim programie da ci to z czego będziesz najbardziej dumny.

Siła woli

Widziałeś kiedyś zawody strong men ? Widziałeś kiedyś walkę na twarzy takiego zawodnika. To jest właśnie siła woli. Oni robią rzeczy nieprawdopodobne. Andrenalina w takiej chwili pompowana chyba jest też do mózgu. Musisz w swojej codziennej rutynie treningowej spowodować, że na każdej sesji dostaniesz kopa z andrenaliny i siła woli pozwoli ci robić więcej niż możesz. Każdy twój trening na masę powinien być wyzwaniem który ćwiczy również twoją siłę woli. To właśnie o to chodziło Joe Waiderowi który powiedział “Rób więcej niż możesz będziesz panem samego siebie”

Odwaga

Wiesz co znaczy być odważnym? To stanie przed strachem twarzą w twarz i ani na sekundę nie spuszczanie wzroku. Musisz być pewny siebie, odważny i ośmielał się burzyć wszelkie przeszkody. Zwątpienie nie zaprowadzi cię nigdzie. Musisz stanąć twarzą w twarz ze strachem, że coś ci się nie uda. Co to ma wspólnego z budowaniem masy i  kulturystyką ? No to, że ciężkie treningi to pokonywanie twoich przeszkód. Daj im kopa - zaciśnij zęby i walcz. Nie bój się na pewno dasz radę. A jak nie dasz rady to powiesz swojemu strachowi przed kolejnym wyzwanie, że ostatnio robiłeś wszystko co było w twojej mocy. Teraz zrobisz jeszcze więcej.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

A 6 Weidera, czyli jak w krótkim czasie wytrenować piękny brzuch

Autorem artykułu jest Jarosław Grecki


Jednym ze współczesnych dążeń człowieka jest powszechnie reklamowany zdrowy wygląd osiągany dzięki ćwiczeniom fizycznym oraz odpowiedniej diecie pomagającej utrzymać właściwą wagę.

a6weideraWiele osób nie może sobie jednak pozwolić na regularne odwiedzanie siłowni i klubów fitness ze względu na koszty i brak czasu. Osoby takie powinny skorzystać z zestawu ćwiczeń znanego jako A 6 Weidera. Jest to zestaw sześciu prostych ćwiczeń, które każdy może wykonywać we własnym domu bez konieczności kupowania jakiegokolwiek sprzętu pomagającego w treningu. Wystarczy jedynie kawałek podłogi i chęć do regularnego wykonywania ćwiczeń. Zestaw A6W w prosty i skuteczny sposób pozwala na kształtowanie mięśni brzucha i przekształcenie częstych fałdek tłuszczu w dobrze wyglądające mięśnie.

Ćwiczenia te zostały opracowane przez specjalistów, którzy przygotowali również odpowiednie plany treningowe pozwalające na uzyskanie optymalnych efektów stosowania tej metody treningowej. Polepszenie wyników ćwiczeń można uzyskać poprzez stosowanie odpowiedniej diety dostosowanej do obciążenia organizmu wydatkami energetycznymi w ciągu dnia. Ważne jest bowiem, aby osoby stosujące zestaw ćwiczeń wiedziały, iż jedzenie zbyt dużych ilości posiłków powoduje zanik pozytywnych efektów.

Aerobiczna 6 Weidera stanowi bardzo skuteczną metodę, która poza samymi ćwiczeniami i dobrze zbilansowaną dietą,nie wymaga stosowania znanych z kulturystki i ćwiczeń siłowych suplementów diety, oraz odżywek wspomagających rozwój tkanki mięśniowej.  W czasie wykonywania programu treningowego A 6 Weidera najważniejszym celem jest kształtowanie mięsni brzucha. Wymaga to od osoby ćwiczącej regularności ćwiczeń i przeprowadzania ich zgodnie ze, stosunkowo prostymi, wytycznymi opisującymi sposób wykonywania każdego z ćwiczeń. Początkowe dwa tygodnie programu treningowego skupiają się na osiągnięciu wstępnej szybkości i poprawności wykonywanych ćwiczeń. W zależności od zaawansowania ćwiczącego, po około dwóch tygodniach, osoba stosująca A6W przestaje zwiększać ilość powtórzeń ćwiczeń, a skupia się na zwiększeniu szybkości ich wykonywania. Zwiększenie szybkości wykonywanych treningów sprzyja jeszcze lepszemu kształtowaniu mięsni brzucha. 

Wielką zaletą, jaką zapewnia ten program treningowy jest utrzymywanie się pozytywnych efektów po zaprzestaniu ćwiczeń. Aerobiczna 6 Weidera, w przeciwieństwie do innych metod treningowych, nie powoduje efektu nieprzyjemnego odbicia po zakończeniu ćwiczeń do stanu sprzed ich rozpoczęcia. Oczywiście, po dłuższym czasie, zaczyna się proces zaniku pozytywnych efektów, jest on jednak powolniejszy niż w innych metodach i wystarczy lekki trening, aby proces ten zatrzymać i utrzymać pożądany efekt. W zabieganym świecie, w którym czas przelicza się na pieniądze, wielką zaletą tych treningów jest krótki czas, jaki potrzebujemy na wykonanie ćwiczeń każdego dnia. Dodatkową zaletą jest brak konieczności ćwiczenia w siłowni. Osoby korzystające z siłowni wiedzą bowiem, iż do godziny ćwiczeń należy jeszcze doliczyć czas dojazdu i powrotu, co znacznie wydłuża czas poświęcany ćwiczeniom. Proste zasady treningu, możliwość wykonywania ćwiczeń w domu, brak konieczności zakupu dodatkowych przyrządów oraz krótki czas ćwiczeń są powodami coraz większego zainteresowania tą metoda treningową. Zainteresowanie tym treningiem wzrasta szczególnie w okresie wiosenno-letnim, gdyż pozwala na szybkie osiągnięcie dobrych efektów, którymi można się bez obaw pochwalić w czasie wakacyjnych wyjazdów.

---

www.a6weidera.net

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 27 maja 2012


Sidemount - nowy trend w nurkowaniu rekreacyjnym

Autorem artykułu jest Krzysztof Mariano Kowalski


W nurkowaniu w ostatnich latach nie wymyślono praktycznie niczego, co można by nazwać przełomem. Sprzęt używany w tym sporcie powoli ewoluuje, lecz żadne z nowych rozwiązań nie zasłużyło na miano rewolucji. Ostatnio jednak pojawiła się pewna iskierka nadziei, gdyż na forach internetowych coraz głośniej mówi się o konfiguracji sidemount.

Wydawałoby się, że sporcie tak bardzo konserwatywnym i przywiązanym do ściśle określonych procedur i konfiguracji jak nurkowanie, nie pojawią się już żadne nowe trendy. Od kilkunastu miesięcy wzrasta zainteresowanie konfiguracją stosunkowo nową w nurkowaniach rekreacyjnych, czyli sidemount'em. Po czym można to wywnioskować? To proste! Na forach internetowych związanych z nurkowaniem coraz częściej dyskutuje się o wadach i zaletach tej konfiguracji. A dyskutować jest o czym, gdyż sprzęt nurkowy używany w tej konfiguracji zdecydowanie różni się od konfiguracji backmount.

Ktoś może powiedzieć, że konfiguracja boczna znana jest i użytkowana od dawna. Będzie miał przy tym całkowitą rację! Dotychczas jednak sidemount używany był niemal wyłącznie w nurkowaniach jaskiniowych, jako znakomite narzędzie do penetracji ciasnych przestrzeni. „Inność” konfiguracji bocznej a także brak instruktorów i szkoleń rekreacyjnych przeznaczonych dla tej konfiguracji spowodowały, iż na nurkowiskach w wodach otwartych była ona dotychczas bardzo rzadko spotykana, a płetwonurkowie jej używający od razu stawali się atrakcją dnia, budząc zainteresowanie porównywalne z płetwonurkami używającymi obiegów zamkniętych.

W ostatnich latach zmieniło się jednak postrzeganie konfiguracji bocznej, która obecnie traktowana jest jako doskonała konfiguracja do nurkowań rekreacyjnych. I nic dziwnego, gdyż oferuje on użytkownikom niezrównane poczucie wolności podczas nurkowania i sporo innych zalet, jak zdublowanie źródła gazu czy możliwość bezpieczniejszej penetracji wraków. Istnieje jeszcze jedna zaleta, którą ciężko przecenić gdy nurkuje się sporo. Uprząż sidemount jest bezkonkurencyjna w kategorii "obciążenie kręgosłupa". Wielu płetwonurków uskarża się na problemy z kręgosłupem, co często jest efektem dużej liczby nurkowań z twinsetem. Sidemount jest w tym przypadku idealnym rozwiązaniem, gdyż nie trzeba dźwigać całości sprzętu w drodze do wody - po prostu butle można zanieść wcześniej.

Obecnie problemem jest jeszcze dostępność kursów, ale i to zmieni się niebawem, gdyż praktycznie wszystkie uznane organizacje nurkowe wprowadzają obecnie kursy sidemount przeznaczone dla płetwonurków rekreacyjnych. Nawet, jeśli na chwilę obecną nie ciągnie na w kierunku konfiguracji bocznej, warto spróbować takiego nurkowania, by poznać co tracimy nurkując w tradycyjnych konfiguracjach.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 26 maja 2012


Czy skoki spadochronowe są naprawdę niebezpieczne?

Autorem artykułu jest Kajstek Wichura


Jak każdy sport ekstremalny, tak i skoki spadochronowe wydają się na pierwszy rzut oka bardzo niebezpieczne. Kto to pomyślał, skakać z samolotu nad przepaścią z plecakiem ze spadochronem, który się otworzy albo nie?

Brzmi dość kuriozalnie, jednak wielu ludzi decyduje się na wykonywanie skoków spadochronowych, niektórzy nawet regularnie i często. W czym zatem tkwi niebezpieczeństwo skoków spadochronowych? Okazuje się, że właśnie najmniej niebezpieczny jest sam skok, to znaczy jego techniczna strona. Sprzęt używany do wykonywania skoków jest skrupulatnie sprawdzany i bardzo profesjonalny. Przypadki „nie otworzenia się spadochronu” są niezwykle rzadkie. Istnieje większe prawdopodobieństwo, że potrąci nas samochód na ulicy czy spadnie cegła na głowę, niż że nie otworzy się spadochron podczas skoku.

Aby wykonywać skok należy przejść specjalne szkolenie, które trwa kilka miesięcy zatem osoby uprawiające ten sport nie są laikami, a przeszkolonymi adeptami. W czym zatem tkwi to prawdziwe niebezpieczeństwo? Oczywiście w człowieku, w jego zdrowiu i psychice. Osoby decydujące się na skoki spadochronowe muszą poddać się badaniom lekarskim. Nie należy tego bagatelizować. Owe badania muszą być bardzo dokładne i kompleksowe, tak aby podczas skoku śmiałek nie dostał zawału czy wylewu spowodowanego jakąś  chorobą czy danymi, których nie podał lekarzowi.

Na szczęście przepisy kursu szkolącego skoczków wymagają przeprowadzenie takich badań. Jednak to w interesie człowieka należy dołożenie wszelkich starań by te badania były wykonane porządnie i na wysokim poziomie. Inne niebezpieczeństwo tkwi w psychice osoby, która decyduje się na skok spadochronowy. Atak paniki przed albo w trakcie skoku może doprowadzić do tragedii. Osoba decydująca się na uprawianie takiego ekstremalnego sportu musi być psychicznie stabilna i zdeterminowana do podjęcia tej ważnej decyzji o wykonaniu skoku.

Jak zatem widzimy, główne niebezpieczeństwo skoków spadochronowych nie tkwi w sprzęcie czy wysokości skoku, ale niedopatrzeniach ludzi lub braku właściwego przygotowania psychologicznego.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sporty ekstremalne - Cała prawda o bungee

Autorem artykułu jest Kalasanty K


Wydaje Ci się, że do uprawiana każdego sportu ekstremalnego musisz wydawać mnóstwo pieniędzy i być wysportowany? Mylisz się, żeby uprawiać ten sport potrzebna jest Ci głównie odwaga!

Jeżeli jeszcze nie próbowałeś, podobno powinieneś. Jeżeli już skakałeś, podobno nie żałujesz. Skoki na bungee czyli bungee jumping to jeden z najbardziej popularnych, dostępnych i znanych sportów zaliczanych do kategorii ekstremalnych. Skakać może praktycznie każdy, komu tylko pozwoli na to odwaga. Ze względu na przystępną cenę i brak ograniczeń ze skokami możemy spotkać sie prawie w całym kraju. Tak na prawdę wystarczy tylko odpowiednio wysoko zawieszona lina oraz właściwe zabezpieczenia.Prawo w naszym kraju nie określa specjalnych wymagań jakie muszą być spełnione podczas organizowania tego typu skoków.

W miejscach gdzie nie ma odpowiedniej infrastruktury z której można skakać często korzysta sie z usług dźwigowych. Do dźwigu przyczepiana jest klatka, którą instruktor wraz z odważnym ochotnikiem wjeżdżają na odpowiednią wysokość. W ten sposób skakać możemy praktycznie wszędzie, od Zakopanego przez Lublin, po Szczecin. Tego typu atrakcje często organizowane są podczas różnego rodzaju imprez plenerowych. Miejsca skupiające dużą ilość ludzi sprzyjają skokom bo łatwo wtedy znaleźć śmiałków chcących zaimponować innym.

Jak wygląda taki skok? wynajęty dźwig wciąga klatkę na wysokość między 40 a 85 metrów, po zważeniu śmiałka zakładane są mu zabezpieczenia przeważnie na nogi oraz pas. Jeszcze tylko krótki instruktarz i gotowe, można skakać. Bardziej wytrawni, którym już nie wystarcza żuraw szukają atrakcji gdzie indziej i skaczą z balonów, mostów, wysokich budynków czy skał.

W jaki sprzęt powinniśmy się zaopatrzyć organizując skoki? Oczywiście najpierw znaleźć wysoki budynek czy most z którego można skakać. Jeżeli nie mamy nic takiego możemy wynająć dźwig, czyli znaleźć usługi dźwigowe i wytłumaczyć do czego potrzebny będzie nam dźwig. Jeżeli korzystamy z dźwigu powinniśmy mieć też klatkę z której można będzie skakać. Oprócz tego oczywiście liny, ale nie zwykłe, tylko specjalne, wykonane z dużej ilości lateksowych gumek.

Dostępne są trzy rodzaje lin: 

- cienka, waga skoczka 40-65 kg,

- średnia, waga skoczka  65-90 kg,

- gruba, waga skoczka  90-120 kg.

Potrzebujemy również zabezpieczeń takich jak np.:

- taśma lub uprząż na kostki,

- uprząż na korpus lub biodra.

Pamiętajmy o bezpieczeństwie! Jak każdy sport ekstremalny, jest on narażony na pewne ryzyko. Jest to sport dla ludzi o mocnych nerwach ponieważ można wiele stracić. Wypadki zdarzają się od samego początku jego istnienia. Z czego wynikają wypadki? Przede wszystkim z błędów ludzi, takich jak: 

- złe obliczenia przy wyborze liny,

- niewłaściwe zaczepienie liny,

- złe dopasowanie długości liny.

le to kosztuje? Średnia cena wynosi ok 100zł.

---

LCTS - Konstanty

 

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 25 maja 2012


MMA Kilkenny - co warto wiedzieć

Autorem artykułu jest Iza Salamon


Ludzie całkowicie niezorientowani w temacie, nie mają zielonego pojęcia, czym jest MMA. A tym skrócie nie ma nic dziwnego, bowiem oznacza on Mixed Martial Arts, czyli mieszane sztuki walki.

Jak sama nazwa wskazuje jest to dyscyplina sportowa, która polega na zadawaniu ciosów, wykorzystując do tego celu wszelkie dozwolone chwyty istniejących sztuk walki (ale tych, które „nie tolerują” broni).

Warto jednak wiedzieć, że MMA Kilkenny nie jest tym samym, co vale tudo. Ta druga nazwa to określenie turniejów organizowanych w Ameryce Południowej. Często można również spotkać określenie MMA jako NHB (No Holds Barred) – co oznacza walkę bez chwytów niedozwolonych.

Co zatem można, a co jest surowo zabronione? Sportowcy trenujący mieszane sztuki walki mogą korzystać z wielu technik. Dozwolone są ciosy wykonywane pięściami, kopnięcia, rzucanie, a nawet duszenie. Nie można natomiast używać żadnych „narzędzi walki”, które mogłyby spowodować śmierć przeciwnika. Ponadto nie można stosować takich „chwytów” jak: gryzienie, wkładanie palców w oczy, uszy, nos (czyli tak zwane zahaczanie), uderzanie głową, ciosy w genitalia. Niektóre reguły zabraniają także „parterowania” czy ciosów wykonywanych zaciśniętą pięścią.

Nie każdy jednak nadaje się do takich sztuk walki. Takim osobom polecane są te tradycyjne, czyli na przykład Karate Kilkenny. Jest to o wiele bardziej bezpieczna rozrywka, aniżeli wyżej wspomniana. Za zajęcia karate mogą zapisywać się zarówno dorośli (Adults Karate Kilkenny), jak i dzieci.

 

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dlaczego mężczyzna MUSI potrafić walczyć?

Autorem artykułu jest Miłosz Rożański


Dawno nie pisałem dobrego artykułu, dzisiaj wysiliłem swoje szare komórki po to by opisać filozofię przemocy oraz moralny jej osąd. Korzyści jakie niesie dla psychiki mężczyzny pewność przewagi fizycznej/psychicznej nad otoczeniem oraz jak wpływa to na odbiór w oczach kobiet.

„Siła fizyczna to przeżytek”

 Tak naprawdę warto by się zastanowić czy rzeczywiście umiejętność walki jest kwestią przewagi fizycznej gdyż jestem święcie przekonany iż technika mieści się w głowie, ten temat poruszymy jednak później. Na tę chwilę zastanowimy się nad „argumentem” siły który niestety obecnie traktowany jest jako archaiczny przeżytek naszych czasów na który nie ma już miejsca w zdrowym społeczeństwie. Osobiście znam ludzi którzy po prostu brzydzą się przemocą i sztuki walki bądź po prostu walki ich nie interesują, są to jednak na tyle rozgarnięte osoby iż nie uważają tej umiejętności za przeżytek. Działa to na tej samej zasadzie jak z tego co wiem niezbyt przyjemny fakt rodzenia dzieci, też nie chcieliby rodzić ani na to patrzeć jednak są świadomi tego iż takie wydarzenie musi mieć miejsce. Spotykam również ludzi którzy uważają każdego kto ma coś wspólnego z agresją fizyczną za barbarzyńców którzy nie powinni istnieć w nowym zdrowym modelu społeczeństwa, zazwyczaj są to różnego rodzaju lewicowi aktywiści z wymalowaną pacyfą na plecaku szkolnym. Tak więc aby rozwiać wszelkie obiekcje czy agresja fizyczna jest czymś złym zastanówmy się czy rzeczywiście przemoc zniknęła z naszego życia na rzecz bardziej „cywilizowanych” rozwiązań? Chodzi rzecz jasna o prawo regulujące zachowania jednostek na terenie danego państwa, pragnę udowodnić iż w rzeczywistości nawet najbardziej „jasnogrodzkie” prawa w ostatecznym rozrachunku sprowadzają się do brutalnej agresji fizycznej. Weźmy na ten przykład mandat jaki dostał kierowca za zbyt szybką jazdę po Krakowie, niech będzie to przykładowe 200 złotych. Na początku swojej wycieczki dostanie on karteczkę do podpisania zwaną mandatem którą może przyjąć i podpisać bądź nie, wtedy sprawa kierowana jest do sądu. Dalsze rozgałęzianie obydwu tych możliwych dróg wydarzeń nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia gdyż jeśli kierowca nie zechcę się zastosować ani do mandatu, ani do wyroku sądu wówczas zostaje przeciwko niemu użyta przemoc fizyczna. Wiadomo iż zostanie to poprzedzone kilkoma wezwaniami do zapłaty bądź wstawienia się do sądu, lecz jeśli kierowca wciąż nie będzie respektował prawa przyjdą panowie policjanci i za pomocą mięśni oraz przewagi fizycznej wyprowadzą oskarżonego z domu! Tak więc całe to „cywilizowane” prawo którego jak najbardziej jestem zwolennikiem działa do pewnego stopnia, do krótkiego momentu w którym ktoś powie po prostu „ja się z wami tak nie bawię”. Prawo w którym nie występuje przemoc jest utopią która mogła by działać jedynie gdyby wszyscy bez wyjątku dobrowolnie akceptowali umowę społeczną i uznawali poczynania rządu. Jednak dobrze wiemy iż gdyby teraz nie groziło za to więzienie ludzie chodzili by i kradli, a wobec braku dalszych konsekwencji nie robiły by na nich wrażenia żadne wezwania do zaprzestania łamania prawa. Tak więc pewnym jest iż nawet najbardziej pacyfistyczne prawo musi być w swej genezie aparatem przymusu bezpośredniego na który można jedynie nawlec grubą otoczkę miłych i bez inwazyjnych ceremonii które ktoś może zaakceptować lub po prostu może nie mieć ochoty na wycieczki po sądach.

walki

 

Trzeba sobie postawić jedno pytanie

 Dlaczego uważasz że urzędnik który jest takim samym człowiekiem jak ty ma prawo używać siły wobec innych ludzi, a ciebie można pozbawić możliwości obrony samego siebie? Czy jedynie to że popiera go kilka osób piastujących jakieś stanowisko sprawia iż ma on prawo decydować o losie innych ludzi w tym i twoim własnym? Przecież ten urzędnik równie dobrze mógłby być twoją siostrą z którą wieczorem zajadasz się kanapkami przed telewizorem. Co więc pozwala mu na decydowanie o tym co się z tobą stanie? Dlaczego urzędnik może decydować o tym czy możesz opuszczać kraj i udać się na wycieczkę do Stanów Zjednoczonych, czy nadal zmuszony będziesz wydawać pieniądze opłacając wycieczki po Krakowie? Tak naprawdę nie ma za tym żadnych racjonalnych argumentów innych aniżeli argument siły, gdyż coś takiego jak dobrowolne umowy społeczne nie sprawdza się jeśli nie są zgodne z zasadą wolnego rynku. Nawet państwo jak najmniejszych rozmiarów jest aparatem przymusu muszącym żerować na dochodach ludzi pracujących, co samo w sobie jest interwencjonizmem ograniczającym rynek. Dlatego gdy ktoś mówi iż istnienie państwa jest dobrowolną umową społeczną powinien się zastanowić czy gdyby zniesiono obowiązek płacenia podatków ludzie wciąż by je tak dobrowolnie oddawali? Oczywiście że nie! W tym miejscu kończy się piękny obraz państwa jaki jest nam codziennie serwowany i zaczyna się brutalna prawda iż państwo różni się od mafii jedynie lepszą organizacją. Jedyną prawdą jest fakt iż państwo jest niczym innym jak grupą ludzi posiadających monopol na użycie przemocy na danym terenie, przewaga siły może objawiać się na różne sposoby. Grupa tworząca państwo może być silniejsza finansowo, fizycznie, umysłowo, propagandowo i na wiele innych sposobów. Jednak każdy rodzaj rządów podparty musi być siłą fizyczną wobec niepokornych którzy nie uznają dobrowolnie tego iż ktoś posiada nad nimi władzę, tak było zawsze. Pierwsze państwa i organizacje władzy nie powstawały przecież po to aby król pracował dla poddanych, to poddani zawsze pracowali dla dobrobytu rządzących. Władzę brał nie ten który chciał lepiej dla ludzi sobie poddanych lecz ten który był aktualnie silniejszy, a jeśli obie te rzeczy się zgadzały było to dla poddanych dobre. Dzisiaj wmówiono ludziom że to im państwo jest potrzebne, natomiast ludzie państwu nie, jednak ludzie bez państwa istnieć mogą, państwo bez ludzi nigdy.

 

Zaczynając od podstaw

 Tak więc wiemy już iż brutalna siła fizyczna jest podstawą najbardziej nawet rozwiniętych systemów prawnych, pozbawiając się siły fizycznej pozbawiasz się w pewnym sensie przewagi prawnej nad innymi. Otóż siła jest w pewnym sensie twoim jedynym prawem, wszędzie obowiązuje przecież prawo silniejszego, natomiast czy jest to przewaga fizyczne, psychiczna czy finansowa to już inna sprawa. Po za tym zgodnie z tym co pisał autor „Sztuki Wojny” generał Sun Tzu „Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny!” nie można w imię światowego pokoju czynić bezbronnym siebie. Czy to że nie potrafimy się bić zniechęci wandali by podczas naszej miłej wieczornej wycieczki po Krakowie nie dać nam fangi w nos i nie skroić portfela? Moim zdaniem może ich to jedynie zachęcić gdyż oni po prostu nie bawią się w ceremoniały zwane cywilizowanym prawem i używają wobec ciebie ostatecznego argumentu jakim jest siła fizyczna. Jeśli chcemy więc mieć spokój z takimi ludźmi musimy stać się dla nich na tyle konkurencyjni aby skutecznie zniechęcić ich do zakłócenia naszej wycieczki. Tak więc wszyscy pacyfiści świata! Zbrójcie się!

 

Po co to mężczyźnie?

 W tym momencie artykułu żaden z czytających nie powinien mieć już żadnych moralnych niepokojów co do tego czy agresja fizyczna może być słuszna, tak więc nawet będąc dobrymi ludźmi możemy dać sobie przyzwolenie na jej stosowanie. Tym bardziej iż nie widzę różnicy pomiędzy mocą władania jaką mam nad sobą ja i jaką ma urzędnik, tak więc sam mogę stosować agresję jeśli drechol zakłóci moją wolność podczas wycieczki po Krakowie. Wyobraźmy sobie że idziemy z kobietą Krakowskimi plantami, zwiedzanie odbywa się w miłej atmosferze, a niebo rozświetla srebrzysty księżyc. Nagle nasza kobieta zostaje zaczepiona przez obleśnego prymitywa który w naszej obecności ją znieważa, co jest również zniewagą dla nas gdyż pokazuje tym samym iż ma nas gdzieś! Lub co gorsza od razu używa przemocy wobec kobiety która towarzyszy nam podczas uroczej wycieczki, czy powinniśmy wtedy liczyć na pomoc państwa? Czy może my jako wolne jednostki powinniśmy być pierwszym i głównym bastionem ochrony przed zagrożeniem naszego życia i zdrowia? Najsłuszniejszym było by oczywiście odbycie walki z palantem który pozwolił sobie naruszyć wolność niewiasty, co w zamyśle powinno skończyć się porażką ze strony wyżej wspomnianego palanta. Tak więc jeśli chcemy aby nasze zwiedzanie Krakowa odbywało się w spokoju i bezpiecznej atmosferze jako płeć silniejsza sami powinniśmy być gwarantem spokoju i bezpieczeństwa. Nawet najlepiej zorganizowane państwo nie zawsze może nam pomóc, zawsze pierwszą linią obrony jesteśmy my sami.

 

Jakie mężczyzna ma z tego korzyści

 Wiem z doświadczenia że im bardziej ludzie zdają sobie sprawę iż nie są ci potrzebni tym bardziej zależy im na tym aby wkupić się w twoje łaski, są po prostu dla ciebie dużo milsi. Wynika to tylko i wyłącznie z moich obserwacji i podejrzewam iż wpływ na taki stan rzeczy może mieć prosta zależność. Osoba zależna od nas w jakimś stopniu potrzebuje naszej pomocy, tak więc nie jest dużo od nas silniejsza, natomiast osoba mając nas gdzieś i której jesteśmy zbędni jest postrzegana jako silniejsza. Dlatego też na poziomie nieświadomości im mniej próbujemy wkupić się w czyjeś łaski tym bardziej jesteśmy przez tą osobę postrzegani jako silni, w przypadku kobiet jest to bardzo widoczne. Mężczyzna który codziennie będzie obdarowywał niewiastę czekoladkami i kwiatami odprowadzając ją co dzień pod drzwi domu niestety w ostatecznym rozrachunku przegra z osobnikiem który ową białogłową będzie na wpół ignorował. Jak bowiem bezpieczeństwo może zapewnić nam ktoś kogo stan ducha zależny jest od nas? Bezpieczeństwo ma zapewniać nam osoba której sami je zapewniamy? To nie mogło by dobrze działać. Nie chodzi jednak o bycie nie miłym dla innych ludzi gdyż takie zawsze i w każdym przypadku się opłaca, chociażby dzięki zasadzie wzajemności która narzuca ludziom wyrzuty każące uregulować dług wdzięczności. Trzeba jednak asertywnie odmawiać i ograniczyć do niezbędnego minimum pomoc z najbliższego otoczenia, jednak do tego trzeba pewności siebie. Pewnym jest iż każdy mężczyzna czuje się pewniej w każdej sytuacji jeśli wie iż nikt w otoczeniu nie jest w stanie zagrozić mu fizycznie. Nie ma w tym nic złego, zły obraz takiego stanu rzeczy może być spowodowany debilami wykorzystującymi pewność siebie do zaspokojenia innych kompleksów. Natomiast cywilizowany człowiek powinien posiadać taką świadomość i wykorzystać ją w celach konstruktywnych, czyli nie po to aby dla zabawy dać komuś w ryj lecz na przykład po to by móc oprzeć się presji psychicznej. Będzie to zdecydowanie łatwiejsze nawet w momencie gdy wiemy że jedyną przewagą jest przewaga fizyczna, nie musimy jej używać jednak sam stan jej posiadania dodaje nam siły. Tak więc uwolnieni od lęków i presji możemy podejmować bardziej racjonalne i co za tym zazwyczaj idzie dużo korzystniejsze dla nas i naszych najbliższych rozwiązania. Nie powiedziałem pewnie nic nowego pisząc o tym że kobiety lecą na facetów pewnych siebie, a poczucie siły fizycznej w jakimś stopniu pewności siebie dodaje. Nie można mieć wobec tego żadnych pretensji, naturalnym instynktem jest to iż samica potrzebuje bezpieczeństwa dla siebie i swojego potomstwa, dlatego szuka samca który to bezpieczeństwo może zapewnić. Niektóre szukają siły fizycznej, inne finansowej, inne znowuż kierują się czym innym, jednak posiadanie żadnej z tych cech nie ograniczy nam pola do popisu. Naturalnie kobieta będzie wolała mężczyznę z którym może o czymś ciekawym porozmawiać i który może zapewnić jej bezpieczne zwiedzanie Krakowa, od mężczyzny z którym ciekawie pogada po to by zaraz zostać napadniętą.

 

Ciężkie czasy

 Swoją drogą nie mam nadziei iż będziemy szczęśliwym pokoleniem które uniknęło wojny, czasy mogą być naprawdę rożne i ludzie mogą być różni. Jeśli jednak będę zmuszony ratować swoją kobietę przed zasięgiem rąk rosyjskich żołdaków wolę mieć jakiekolwiek szanse, ponieważ różnicy pomiędzy osobą wyszkoloną i amatorem nie da się przeskoczyć. Umiejętność ta może przydać się w każdych warunkach i w każdym miejscu, nawet dzisiaj w zdawało by się spokojnych czasach Kraków uważany jest za jedno z najniebezpieczniejszych miast Polski. W Krakowie co roku giną dziesiątki osób zabijanych przez nożowników którzy najwidoczniej nic nie robią sobie z tego że jakiś lewak mówi im że tak nie wolno. Uważam więc iż każdemu mężczyźnie umiejętności walki nie tylko tym co am pod ręką, ale i samymi rękoma mogła by przynieść bardzo wymierne korzyści. Oczywiście to samo mógłbym napisać o jeździe na rowerze i bieganiu, jednak profity płynące z tych zajęć nie są tak rozległe i praktyczne niemal w każdych czasach.

 Dziękuje

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Muay thai a Muay boran

Autorem artykułu jest Paweł Wilk


Muay boran jest terminem używanym w odniesieniu do praktyki muay thai, można także rzec, iż jest to starożytne muay thai. Występuje jako tradycyjna forma treningu.

Sam czas trwania treningu bywa dłuższy niż w obecnym boksie tajskim, a nacisk kładziony jest na sukcesywne opanowanie różnych technik. Najważniejsza w muay boran jest praca stóp. W nauczaniu ringowego muay thai, należy się skupić na jak najszybszym opanowaniu najprostszych technik, aby zawodnik mógł zacząć walczyć jak najprędzej. Muay boran natomiast zwraca uwagę na inne aspekty walki, koncentrując uwagę na rytualnych i estetycznych elementach treningu. W pierwotnych wersjach tego stylu, nie można było wyobrazić sobie rozpoczęcia nauki od czegoś innego niż szczególnych sposobów poruszania, jak np. yaang suko sem.

A jeśli o rytuałach mowa, do najważniejszych należy zaliczyć Wai Kru. Wai z tajskiego oznacza oddanie szacunku, natomiast Kru – osobę uczącą, nauczyciela. Wai Kru demonstruje respekt ucznia wobec nauczyciela. Dodatkowo należy tutaj podnieść znaczenie wszystkich mentorów, ponieważ w obszerniejszej perspektywie ten rytuał jest także wyrazem szacunku wobec każdego mistrza. W takim przypadku uczeń musi wciąż należnie prezentować szacunek do nauczyciela, nawet po zakończeniu edukacji czy treningu.

Obecnie element ten jest również obecny i występuję przed walką. Nadal spełnia tę samą rolę, a ponadto pokazuje jaką szkołę reprezentuję dany zawodnik. Ostatecznie ma jednak na celu wyciszenie przed walką oraz skupienie się na własnym muay thai.

W czasie wykonywania Wai Kru, zawodnikowi nieustannie towarzyszy opaska, założona mu przez trenera. Mongkon, bo tak ona się nazywa, jest wykonany z konopii i ma warkocz sięgający aż do łopatek.

Rytuał wojownik rozpoczyna kłaniając się trzy razy w stronę swojego obozu. Po zakończeniu wraca do swojego narożnika, gdzie trener przekazuje mu specjalną modlitwę, nazywaną „oddechem Buddy”. Całe muay thai jest zakorzenione w buddyzmie. W zachodnich kulturach zaś religia i walka wykluczają się i zapewne dlatego tamtejsi ludzie nie potrafią zrozumieć istnienia tej zależności.

---

roznekursy.like.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 23 maja 2012


Bieganie

Autorem artykułu jest Krzysztof Kurilec


Celem artykułu jest zachęcenie niezdecydowanych do rozpoczęcia przygody z bieganiem. Piszę o tym, co mi osobiście daje bieganie. W artykule znajdziesz też garść rad i wskazówek o tym gdzie, jak często, jak daleko , kiedy i w czym biegać. Wszystko sprawdzone na własnych nogach!

Uwielbiam biegać. I chciałbym Cię do biegania serdecznie zachęcić.
Bieganie jest dla mnie czymś magicznym – daje coś, czego nie daje żaden inny sport.
Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że gdyby nie bieganie, nie byłbym tym kim jestem.

Po co biegać ?

Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa – po co biegać ? Jest przecież tyle przyjemniejszych zajęć – można poczytać książkę, pooglądać telewizję, spotkać się z przyjaciółmi  przy kawie czy piwie, wybrać się do kina, na zakupy. Żadna z tych czynności nie męczy tak, jak męczy bieganie, wszystkie są miłe i przyjemne.

Szczerze mówiąc jak słyszę takie argumenty nie wiem, co powiedzieć. Pytam tylko rozmówcę czy kiedykolwiek biegał. Na ogół słyszę odpowiedź, że tak, w szkole na w-fie i że to nie to, co go pociąga.

Mogę powiedzieć po co ja biegam. Kolejność, w jakiej będę wymieniał powody nie jest istotna – każdy z tych czynników jest dla mnie równie ważny.

Pierwszy z powodów to zdrowie. Mam 47 lat, biegam regularnie od 15 lat. Dzięki bieganiu schudłem o 20 kg i utrzymuję stałą wagę. Dzięki bieganiu czuję się zdrowy i jestem zdrowy – nic mnie nie boli, nic mi nie dolega, wyniki badań mam idealne. Wielu moich znajomych narzeka już na różne dolegliwości. Jedyne, co mi dokucza to ból łydek, gdy przesadzę.

Drugi powód to poczucie siły – głównie duchowej, ale fizycznej oczywiście też. Mam na myśli siłę, jaką daje świadomość, że robię to, co sobie wcześniej postanowiłem. Czasami nie mam ochoty na bieganie. Jak odpuszczę, mam potem wyrzuty sumienia, że znowu leń zwyciężył. Ale jak się nie poddam, jak jednak wyjdę, to rozpiera mnie poczucie szczęścia i dumy z siebie, że dałem radę, że pokonałem swoją słabość. To sprawia, że i w innych sprawach wiem, że jak coś postanowię to umiem tego postanowienia dotrzymać.

Kolejny powód to czas na przemyślenia. Nie ma lepszego czasu na myślenie niż w trakcie biegu. Biegając myślę o bieżących sprawach, wspominam, planuję, marzę. Nie mam w ciągu dnia czasu na takie myśli. A przecież powinno się różne sprawy poukładać, przemyśleć, zaplanować. Gdy jestem chory lub gdy z innych powodów przez kilka dni nie biegam wyraźnie mi czegoś brakuje i tym czymś jest właśnie czas na przemyślenia.

Kolejny powód to stan „po”. Uwielbiam prysznic „po”, odpoczynek w fotelu z piwem czy herbatą i to doskonałe samopoczucie wynikające z tego, co opisałem wcześniej. Godziny po bieganiu są idealne do wszelkich aktywności umysłowych – mózg jest wypoczęty, dotleniony – jednym słowem gotowy do działania na najwyższych obrotach.

Mam nadzieję, że te powody przekonały tych, którzy chcieliby zacząć biegać, ale im się nie chce, żeby jednak spróbować. Jestem przekonany, że kilka treningów pozwoli przekonać się, że to co piszę to prawda.

Kiedy biegać ?

Drugie pytanie to kiedy biegać. Moja odpowiedź – zawsze kiedy masz ochotę i możliwość. Dla mnie każda pora jest dobra. A tak na poważnie – biegaj wtedy kiedy Ci to sprawia największą przyjemność. Jedni lubią rano, inni wieczorem. Trudno powiedzieć, która pora jest lepsza.

Rano ma tą zaletę, że cały dzień jest inny, jak się go rozpocznie od biegania. Jeżeli chcesz schudnąć  - najlepiej jest biegać rano. Dla mnie największym minusem porannego biegania jest, postępujący z wiekiem, jakby opór organizmu przed wysiłkiem fizycznym zaraz po obudzeniu się. Objawia się to np. tym, że przebiegnięcie tego samego dystansu rano jest problemem a wieczorem przychodzi bez trudu. Poza tym, żeby rano się przebiec i być w pracy o zwykłej porze trzeba wstać godzinę wcześniej. A to też nie bywa proste.

Wieczorne bieganie ma tę przewagę, że organizm jest rozruszany i gotowy do wysiłku a godziny pomiędzy treningiem a położeniem się spać są naprawdę fantastyczne. Największa trudność z wieczornym bieganiem to wybór trasy – większość parków odpada z powodu ciemności, pozostają chodniki. Dodatkowy problem to nieprzyjemna ociężałość po zjedzeniu obiadu. Nierzadko gdy obiad jest tak przepyszny, że łakomstwo okaże się silniejsze o bieganiu przez kilka godzin trzeba zapomnieć. Radzę sobie z tym tak, że w pracy około 14-15 jem cokolwiek, nawet jak nie jestem głodny, specjalnie po to, żeby nie rzucić się jak wilk w domu na jedzenie tylko od razu po powrocie wyjść pobiegać. Pyszny obiad jest wtedy dodatkową nagrodą. Tych problemów nie ma za to rano. Gdy biegam rano wypijam tylko kawę – z pustym żołądkiem biega się rewelacyjnie. Śniadanie po też smakuje rewelacyjnie.

Pozostaje jeszcze kwestia pór roku i temperatur. Staram się biegać przez cały rok. Uwielbiam zimę -  bieganie po śniegu to coś wspaniałego. Optymalny zakres temperatur do biegania to, moim zdaniem, od -5 do +25 stopni. Zdarza mi się biegać gdy jest zimniej niż -5 albo goręcej niż 25 stopni, ale przyjemność z takiego biegania jest już o wiele mniejsza. Wbrew pozorom deszcz nie jest przeszkodą. Dobra nieprzemakalna kurtka i czapka potrafią sprawić, że biegnąc deszczu wcale się go nie czuje.

Gdzie biegać ?

Bieganie ma tę sympatyczną cechę, że biegać można praktycznie wszędzie. Chodniki, parki stoją otworem w każdym dużym i małym mieście. W wielu miastach są stworzone ścieżki biegowe, zwykle w parkach. Nierzadko spotykają się na nich cyklicznie entuzjaści biegania.

Ile i jak często biegać ?

Ile i jak często biegać to sprawa bardzo indywidualna, zależna od stanu wytrenowania i celu, jaki chcesz osiągnąć. Moja rada to biegać tak często i tak intensywnie, żeby bieganie zawsze sprawiało przyjemność. Ja osobiście lubię biegać codziennie (średnio biegam 5 dni w tygodniu) po kilka (5-10) km. W weekendy trasy są zwykle dłuższe. No i oczywiście ze wzrostem formy dystanse też rosną. Ale mam kolegę, który w tygodniu nie biega, bo nie ma czasu i tego nie potrzebuje, ale w sobotę lub w niedzielę zalicza 20-30 km. I mówi, że mu z tym dobrze. Jak wspomniałem na początku wolę biegać często, ale krócej. Myślę, że wiąże się to też z chęcią pomyślenia o tym, co się wydarzyło tego dnia, zaplanowaniu dnia następnego itd.

Kilka razy w roku staram się wystartować w zawodach. Pierwszy raz udział w zorganizowanym biegu wziąłem dopiero po 8 latach biegania – żałuję, że tak późno. Dlatego gorąco polecam zawody wszystkim, którzy już połknęli bakcyla. Atmosfera jest niesamowita. Poza tym zupełnie inaczej się biegnie w grupie kilkuset osób niż samotnie czy w grupce paru osób. Inna sprawa, że takie zawody bardzo mobilizują – porównuje się wynik w tym roku z wynikami z lat ubiegłych, rywalizuje się (oczywiście sympatycznie) z innymi. I mobilizująco na co dzień działa samo to, że chce się za parę miesięcy przebiec półmaraton czy maraton – pojawia się dodatkowa siła, aby przebiec kawałek więcej albo trochę szybciej.

W czym biegać ?

Ostatnie pytanie to w czym biegać. Grunt to buty. Nie muszą być najlepsze i najdroższe, ale nie mogą to być byle jakie „adidasy” z hipermarketu. Polecam wszystkim Decathlon. Można się tam zaopatrzyć we wszystko, co jest niezbędne do biegania – od butów po czapkę w naprawdę przyzwoitych cenach. Jeżeli nie możesz wydać kilkuset złotych na cały ubiór zacznij od butów i jakiejkolwiek koszulki z szybkoschnącego materiału. A potem stopniowo dokupuj resztę – kurtki, spodnie, cieplejszą bluzę, czapkę, rękawiczki itd. Gdy zaczynałem biegać 15 lat temu nie miałem żadnych specjalnych ubrań – biegałem w starych t-shirtach i bluzach od dresu. Też się dało. Różnica jest taka, że wtedy w zimie musiałem być ubrany na cebulę, co nie było wcale przyjemne, a dzisiaj nawet przy temperaturze -5 stopni wystarczą dwie warstwy – bluza i kurtka, dzięki czemu komfort biegania jest o wiele większy.

Naprawdę bieganie to jeden z najtańszych sportów. Co prawda na początek trzeba wydać ok.300 zł na buty, koszulkę i jakieś spodenki, ale za to nie musisz płacić za bilety, karnety jak to jest w przypadku siłowni czy basenów.

Mam nadzieję, że moimi doświadczeniami i radami zachęciłem niezdecydowanych do rozpoczęcia swojej biegowej przygody.
Do zobaczenia na ścieżkach biegowych!

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak zacząć biegać

Autorem artykułu jest Krzysztof Kurilec


Masz już buty do biegania i ubranie odpowiednie do pogody. I przede wszystkim CHĘĆ, aby zacząć biegać. Pozwól, że przedstawię Ci kilka wskazówek jak rozpocząć. Bo jak zaczniesz, to Twoje życie biegowe samo potoczy się dalej.

W moim przypadku przygoda z bieganiem rozpoczęła się od zabawnego epizodu. To było dawno temu, kiedy miałem niecałe 20 lat. Wyszliśmy z kumplem z imprezy od innego kumpla z zamiarem powrotu do domu autobusem. Ponieważ wyszliśmy czasowo na styk, żeby zdążyć musieliśmy podbiec do oddalonego o kilkaset metrów przystanku. Autobus niestety nas wyprzedził i nie poczekał.

Tak dobrze nam się biegło, że przy przystanku wymieniliśmy spojrzenia, które mówiły: „biegniemy dalej”. I tak biegliśmy dobre 3 kilometry, zanim padliśmy. Byłem w wielkim szoku, że potrafiłem bez przerwy przebiec tak długi odcinek i to w butach zdecydowanie niesportowych.

Ale biegać zacząłem kilka lat później. Byłem dokładnie w takiej sytuacji, jak opisałem na początku. Pierwszym moim biegowym celem było przebiec bez przerwy kółko wokół domu. To było kilkaset metrów. I stopniowo wydłużałem je o jakiś kawałek chodnika, ulicy, ciesząc się z pobijania kolejnych rekordów – 5 minut ciągłego biegu, potem 10, 15, 20, 25, 30 itd.

Polecam Ci ten sposób – jest prosty i skuteczny. Świetnie się biega po drogach, którymi chadzasz na piechotę. Będziesz zdziwiony jak szybko można dobiec tam, gdzie idzie się 15 czy 30 minut. Oczywiście wielką przyjemność sprawia też odkrywanie na własnych nogach nowych miejsc i okolic.

Bardzo ważne jest, aby nie przesadzić z intensywnością. A jeżeli jesteś typem „fightera” zagrożenie jest naprawdę duże. Na tym początkowym etapie najważniejsze jest, żeby bieganie sprawiało Ci przyjemność, żeby następnego dnia też chciało Ci się wyjść. A będzie tak tylko wtedy, gdy po poprzednim bieganiu pozostaną Ci miłe wspomnienia. Dystanse i szybkość zwiększaj stopniowo. Pozwól organizmowi, żeby to on sam decydował jak daleko i szybko biec.

Kiedy będziesz w stanie biec bez przerwy 30 minut, jesteś już prawdziwym biegaczem! Jeżeli biegasz jeszcze w przypadkowych butach, czas najwyższy, żeby zakupić prawdziwe buty do biegania. Możesz dalej wydłużać dystans, zwiększać szybkość. Gorąco polecam starty w biegach - zacznij od 5km. Moim ulubionym dystansem było zawsze 10km, bo taki dystans mogłem biegać dowolnie często. Półmaraton dla mojego organizmu jest już wyzwaniem i po pojawiają się różne dolegliwości, które każą zrobić 1-2 tygodniową przerwę.

Jeżeli chodzi o technikę, szkoły są różne. Wykład z techniki biegu, jakiego udzielił mi nieżyjący już wujek, z zawodu nauczyciel W-F, pamiętam do dzisiaj. Wkładał mi do głowy, że biegnąc nie wolno lądować na pięcie tylko na całej stopie - tak, aby siła uderzenia stopy o podłoże była rozłożona na jak większą powierzchnię. Było to tym ważniejsze, że wtedy nie było butów takich,  jakie mamy dzisiaj. Pierwsze buty, w których biegałem to były zwykłe trampki. Potem miałem różne „adidasy”, wciąż bardzo dalekie od prawdziwych butów. Dzisiaj oczywiście biegam we współczesnych butach, ale  technika lądowania na całej stopie została mi do dzisiaj. Bawi mnie to, że mój sposób biegania, który ostatnio przedstawiany jest jako odkrycie i staje się coraz bardziej popularny, uprawiam od lat :-)

Zdecydowana większość biegaczy ląduje jednak na pięcie, bo tak jest łatwiej. A ponieważ dostępne są buty, które dzięki odpowiedniej amortyzacji, sprawiają, że takie lądowanie jest bezpieczne, nie ma nic złego w tym, jeżeli będziesz biegasz właśnie tak.

Gorąco polecam Ci czytanie czasopism „Runner’s World” i „Bieganie”. Znajdziesz w nich mnóstwo ciekawych informacji. Od samego czytania chce się biegać! Masę informacji znajdziesz też w Internecie. Wystarczy w Google wpisać hasło bieganie.

Warto czytać i stosować się do rad mówiących jak trenować, kiedy i co jeść, jak się regenerować. Im więcej biegasz, im lepsze wyniki chcesz osiągać, tym na więcej spraw powinieneś zwracać uwagę. Jeżeli Cię to nie bawi, biegaj po prostu dla czystej przyjemności, bo to jest w bieganiu najważniejsze, nie przejmując się dietami, planami treningowymi itd. Ale pamiętaj zawsze o ROZGRZEWCE!

Życzę CI, żeby hasło „Biegam, bo lubię” było Twoim motto przez całe życie!

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

30 powodów dla których warto biegać

Autorem artykułu jest dywyn


Czy wiedzieliście Państwo o tym, że intensywna i systematyczna aktywność fizyczna może Was ochronić przed zaćmą oraz związanym z wiekiem zwyrodnieniem plamki żółtej?

Osoba, która przebiegnie około 9 kilometrów (9,2 kilometra) na dobę jest aż o 35% mniej narażona na wystąpienie zaćmy od osoby, który biegnie tylko trochę ponad 2 kilometra (2,2 kilometra). Natomiast biegacz lub biegaczka, którzy przez cały dzień pokonują dystans od 2 do 4 kilometrów zmniejszą pojawienie się związanego z wiekiem zwyrodnienia plamki żółtej o blisko 1/5 ( 19%). W przypadku biegaczy przebiegających ponad 4 kilometry na dzień – ryzyko zmniejsza się aż o 42%. Naukowcy z z Lawrence Berkeley National Laboratory podsumowują te osoby, które poświęcają 30 minut w ciągu doby na aktywność fizyczną o umiarkowanym natężeniu, chronią swoje oczy przed zaćmą i zwyrodnieniem plamki żółtej. Badania zostało przeprowadzone na grupie 31 000 biegaczy. Czemu jeszcze warto biegać?


1. Bieganie redukuje poziom złego cholesterolu – TNS OBOB opublikował badania z których wynika, iż aż 80 procent Polaków nie wie, ile wynosi norma „złego” i „dobrego” cholesterolu (odpowiednio LDL i HDL). Zapominalskim przypominamy: Stężenie całkowitego cholesterolu we krwi powinno być niższe niż 190 mg/dl, cholesterolu LDL 115 mg/dl. Zaś stężenie HDL powinno maksymalnie wynosić: dla mężczyzn 40 mg/dl a dla kobiet 46 mg/dl.

2. Bieganie zmniejsza poziom cukru we krwi (wspiera walkę z cukrzycą) - Czy wiesz, że regularne bieganie zmniejsza ryzyko wystąpienia cukrzycy typu II aż o 50%? Czy wiesz, że nie musisz mieć nadwagi aby mieć cukrzycę? National Institutes of Health informuje, aż 15% osób z cukrzycą typu drugiego nie jest „ stereotypowym tłuścioszkiem” „Tłusty chudy” - nazywają badacze i „słodki zestresowany” - w czasie stresu produkujemy znacznie więcej kortyzolu (hormon stresu) oraz cukru – wniosek: przewlekły stres prowadzi do powstawania cukrzycy typu II.
3. Bieganie obniża wysokość ciśnienia tętniczego i zwiększa wydajność płuc - Coraz większa grupa naukowców uważa, że zbyt wysokie ciśnie krwi i jednoczesne tłumienie emocji, mogą łączyć się z pewnymi zmianami, które zachodzą w pracy mózgu. Nie chcesz aby inni odbierali Cię jako osobę oschłą emocjonalnie? Naukowcy zapewniają, „Jeśli Twoje ciśnienie wróci do normy, emocje również”.
4. Bieganie łagodzi objawy PMS (zespół napięcia przedmiesiączkowego) a także menopauzy – Niestety, aż 85% kobiet cierpi z powodu PMS, co ciekawe samo PMS ma blisko 150 objawów! Eksperci zalecają: ruch i zdrowa dieta, przez cały miesiąc!
5. Bieganie ułatwia „wyzbycie się” napięć i stresów
6. Bieganie podnosi poziom hormonów szczęścia
7. Bieganie pomaga „usuwać” stany lękowe, depresyjne i nerwicowe
8. Bieganie zwiększa skuteczność działań profilaktycznych antynowotworowych
9. Bieganie znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia zawału serca
10. Bieganie wspomaga system odpornościowy – Czy wiedziałeś o tym, że przewlekły stres uszkadza nasz układ immunologiczny? Naukowcy coraz głośniej mówią o psychoneuroimmunologii. Ich uwadze nie ucieka fakt, że częściej chorują Ci, którzy „na co dzień bardzo dużo się stresują”!
11. Bieganie odmładza
12. Bieganie zwiększa naszą naturalną inteligencję i podnosi zdolność uczenia się oraz kreatywnego, twórczego myślenia
13. Biegania pozwala trwale i bezpiecznie zgubić zbędne kilogramy
14. Bieganie zamienia tkankę tłuszczową na tkankę mięśniową
15. Bieganie kształtuje talię osy, ujędrnia biust i znacząco podnosi mięśnie pośladkowe
16. Bieganie likwiduje „nerwicowe, napięciowe” bóle pleców
17. Bieganie pozwala na ucieczkę od codziennej rzeczywistości – Bieganie to czas wyłącznie dla Ciebie!
18. Bieganie jest tanie i można robić to wszędzie - nawet mieszkając w „blokowisku”!
19. Bieganie ułatwia zasypianie i reguluje zegar biologiczny - Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych dowiedli, że te osoby, które śpią zbyt mało, znacząco zwiększają ryzyko pojawienia się u siebie dodatkowych kilogramów. Okazuje się bowiem, że niedobór snu wpływa na pracę jednego z hormonów, który odpowiada za nasz apetyt. Apetyt znacznie zwiększa się u „niedospanych”.
20. Bieganie dodaje pewności siebie
21. Bieganie „usuwa” nałogi z Twojego życia
22. Bieganie wspomaga usuwanie z organizmu wszelkich niebezpiecznych i niepotrzebnych substancji
23. Bieganie ułatwia „przejście” na zdrową żywność i utrzymanie diety
24. Biegania pozwala nawiązać nowe i interesujące znajomości
25. Bieganie nauczy Cię zarządzać własnym czasem
26. Bieganie nie zagląda do metryki - Nigdy nie jest za wcześnie ani zbyt późno by zacząć!
27. Bieganie zwiększa libido i poprawia jakość życia seksualnego – Grupa endokrynologów z Uniwersytetu Buffalo, Stan Nowy York sprawdzili, w jaki sposób otyłość wpływa na poziom męskiego hormonu, testosteronu. Po przeprowadzeniu badań wyszło na jaw, że wyższe BMI (wskaźnik masy ciała) był równoznaczny z niższym poziomem testosteronu. Co bardzo istotne aż u 40% otyłych mężczyzn odnotowano spadek testosteronu do poniżej normy.
28. Bieganie uczy systematyczności
29. Bieganie „prostuje”
30. Bieganie jest modne!

---

Autor tesktu jest redaktorem serwisu jak-biegać.pl.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl